Postaw mi kawę na buycoffee.to

21:54:00

Kasztanowo


 Do kasztanów, tych jadalnych, zwanych maronami, przekonałam się dość późno. Rosną w ogrodzie mojego chrzestnego i prażą się pod koniec września. Takie dymiące z dawnego, przydworkowego sadu, smakują najlepiej w chłodne wieczory.
Można było je czasem dostać na Marcinku w pełnym już studentów Poznaniu, gdzie mężczyzna w grubych, wełnianych rękawicach, pakował je prosto z prażących prętów do papierowych tutek. I oczywiście we Francji.
Gdy byliśmy w Annecy, w okresie bożonarodzeniowym, ogromne owoce w marcepanie dostawaliśmy jako typowo świąteczne przysmaki. Kandyzowane i moczone w pastelowym różowym, mlecznym lub pistacjowo-zielonym marcepanie przynosił nam każdy wraz z życzeniami wesołych świąt. Mieliśmy ich całe stosy...tylko że nam nie smakowały ;). Nie chcąc nikogo urazić, przyjmowaliśmy kolejne porcje z uśmiechem i układaliśmy w pudełku, bo żal było wyrzucić...dotrwały do naszego powrotu do kraju kilka miesięcy później i zostały rozdane w rodzinie, gdzie wszystkim przypadły do gustu ;). Ciekawe czy po przeszło dekadzie moje kubki smakowe byłyby łaskawsze dla takich delicji ;)? 
Pieczone kasztany można pokochać albo znienawidzić, ale żeby się o tym przekonać, po prostu trzeba spróbować ;). Niekoniecznie na samym Placu Pigalle ;)




Jeśli chcecie sami spróbować takich kasztanów, to można je przyrządzić na wiele sposobów, ale proponuję dwa. W piekarniku lub na patelni pod przykryciem. Jeśli tego się nie zrobi, będą strzelały po kuchni niczym popcorn ;). Najlepiej je lekko naciąć i uprażyć (na patelni zajmie to około 10-15 minut, w piekarniku o temperaturze około 200C nieco dłużej ;). 

83 komentarze:

  1. Nie jadłam jeszcze kasztanów, ale Twój opis brzmi bardzo smacznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie namawiam, aczkolwiek, jeśli chcesz mieć zdanie, dobrze spróbować ;)

      Usuń
  2. Wowwww!!!!Wonderful shots!
    Cinzia

    OdpowiedzUsuń
  3. W Poznaniu kasztany też w czasie różnych jarmarków na Rynku ;) Ale jeszcze ani razu nie próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. stały się bardziej popularne, odkąd nie bywam regularnie :)?

      Usuń
  4. Zachęcające. Ciekawe, kupię gdzieś u nas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kupisz na targach lub w marketach przełom września i października ;)

      Usuń
  5. Uwielbiałem swego czasu serek homogenizowany kasztanowy z rodzimej mleczarni, miał booooski smak. Zjadałem po dwa dziennie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś nie trafiłam, aż jestem ciekawa smaku ;)

      Usuń
  6. Po Twoim opisie ślinka mi cieknie! Lubię kasztany, są pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie kasztany ale nie cierpie iphonow!!! Napisalam ladniejszy komentarz i mi go wcielo:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja takich cudów nie mam, przy mnie telefony dotykowe się wieszają, więc z tym byłoby podobnie ;)

      Usuń
  8. Moja teściowa wyhodowała drzewko z kasztana przywiezionego z Włoch. Owocuje bardzo obficie. Chyba rzeczywiście już na nie pora.A ja lubię naleśniki z mąki kasztanowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mąki nie próbowałam robić, może jak taki mega wysyp będzie to wtedy ;)

      Usuń
  9. kiedyś, jak byłam w podstawówce, to sprzedawali jadalne kasztany w sklepiku obok szkoły. pamiętam, że skusiłam się na nie i chyba z pół godziny zajęło mi ich obranie, bo nie wpadłam na to, by je upiec czy uprażyć ;)
    muszę znaleźć na nie namiary w poznaniu! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. zapach kasztanów... widok... mmmm :))) lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjęcia jak zwykle zachwycające :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem zachwycona blogiem. Obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. a ja uwielbiam je. Pamietam jak dostałam ich garsc i piekłam na starej "kozie" jaka była podłaczona do budowanego wówczas domu. Piekły sie wesoło podskakując i napełniając puste pokoje słodkim zapachem. To był czas nadzieji na przyszłośc, oczekiwania na wiosnę i sczeście

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz też tak powinno być, tylko w pełnym dziecięcego śmiechu ogrodzie ;)

      Usuń
    2. muszę upolować tylko te luxusowe "owoce"

      Usuń
    3. dam znać jak będę miała w nadmiarze albo już zobaczę w sklepach ;)

      Usuń
  14. Hmmm.. ja próbowałam tylko takich z puszki.. I chyba to był błąd:) Cudne zdjęcia! Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  15. Raz w życiu jadłam i byłam w niebo wzięta :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Musze w takim razie koniecznie spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zapewnię, że Ci zasmakują, ale jak się nie spróbuje...

      Usuń
  17. Ja też nie jestem ich wielbicielką ale podczas mojego pobytu we Włoszech kilka razy się skusiłam. W Pre-Alpach jest ich mnóstwo, kasztanowe lasy porastają góry, więc na jesieni wszyscy wyruszają aby je zbierać. Pod koniec pażdziernika i na początku listopada organizuje sie "kastagnaty" czyli wspólne pieczenie kasztanów w specjalnym obrotowym koszu. Imprezy zwykle są organizowane przez kluby CAI i cieszą się dużą popularnością. Włosi lubią także kasztany kandyzowane, które są niesamowicie słodkie, oprócz tego robi się krem, konfitury i mąkę a z niej z kolei mararon i inne wyroby. Teraz jest to regionalny przysmak ale w okresie powszechnej biedy kasztany ratowały ludzi od głodowej śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  18. U nas na jarmarku bożonarodzeniowym zawsze kasztany sprzedają,muszę w końcu spróbować..pokochać albo znienawidzić:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, jestem ciekawa czy będziesz za czy przeciw ;)

      Usuń
  19. Uwielbiam kasztany jeść...fajnie, gdyż sezon co dopiero się zaczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko, co najlepsze, dopiero przed nami ;)

      Usuń
  20. Fantastyczne pierwsze zdjęcie!
    A ja jeszcze nie próbowałam kasztanów...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. U nas kasztanow jeszcze ani widu ani slychu, ale Ty mi juz zrobilas smaka!:)
    No i te sliczne, cieple zdjecia...
    Udanego poczatku tygodnia!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Ty będziesz miała najdłużej i najwięcej i kasztanów i ciepła ;)

      Usuń
  22. Nigdy nie próbowałam ;) Nie miałam okazji, ale chętnie przekonałabym się jak smakują:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będą w okolicach października nawet w marketach, możesz kupić kilkanaście na próbę ;)

      Usuń
  23. Nigdy nie jadłam. Jedyne kasztany jakie znam to te do robienia ludzików ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedyś jadłam kurczaka nadziewanego tymi kasztanami :) niestety, nie mój smak :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mi smak kasztanów przypomina odrobinę smak fasoli i pierwszy raz próbowałam je w Strasburgu. Takie prosto z prętów są najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta mączna część i jak ostygną to faktycznie ;)

      Usuń
  26. Smakowite kadry :))) I te ciepłe kolorki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że cała jesień będzie taka ;)

      Usuń
  27. Przypomnialas mi,ze w Portugalii wlasnie zaczyna sie pora kasztanow, te z ulicy sa najsmaczniejsze, moja mala Andrea nie moze przejsc obok nich obojetnie i nie moze sie opanowac, zajada sie nimi bardzo lapczywie. Juz niedlugo bede i ja je probowac, sa bardzo smaczne..pozdraawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprzedawane na ulicy muszą być najlepsze, wcale się Andrei nie dziwię ;)

      Usuń
  28. Nigdy nie próbowałam, ale od dawna mam ochotę, ale nie ma okazji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dopiero okazje będą i można kupić w sklepach na wagę ;)

      Usuń
  29. Już już miałam pytać o przepis, a tu proszę - jest :) Dziękuję :) Kuszą mnie już od kilku lat i w tym roku obiecałam sobie w końcu spróbować. Niedługo już powinny się pojawić w sklepach, bo brytyjczycy liczą dni do Bożego Narodzenia, a w sklepach zaczynają pojawiać się ozdoby świąteczne, ech... przestaję już się temu dziwić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szybcy są, ale może już tak na święta czekają :)

      Usuń
  30. W Hiszpanii też są popularne, u nas sezon zacznie się pewnie tak najszybciej za miesiąc. Lubię ich smak i zapach, szkoda tylko że kojarzą mi się tak jesiennie! Będe musiała kiedyś porównać ich smak z tymi z Placu Pigalle :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas też właściwie jeszcze przed, najwyżej kilka wczesnych sztuk ;), w porównaniu może okazać się, że hiszpańskie wygrywają, w końcu więcej tam u Was słońca ;)

      Usuń
  31. Takich prawdziwych-surowych kasztanów jeszcze nie jadłam. W czekoladzie - kiedyś i całkiem mi smakowały. Lubię za to bardzo rambutany, też z rodziny kasztanów.
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  32. Mieszkając w tej francuskiej, kasztanowej części świata nie skusiłam się, zniechęcona próbą z kasztanowym dżemem. Teraz żałuję, bo być może takie jak opisujesz, byłyby delicją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie trafiłam na dżem kasztanowy, za to z zielonych orzechów - delicje ;)

      Usuń
  33. nigdy nie miałam okazji jeść kasztanów, ale zawsze chciałam spróbować, Ty zachęciłaś mnie jeszcze bardziej, piękny wpis i zdjęcia, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz szansę, bo kasztanowy sezon dopiero przed nami ;)

      Usuń
  34. Ja próbowałam w Rzymie i bardzo mi smakowały.
    Swoim pięknym wpisem narobiłaś mi wielkiego na nie smaka ;) Chyba pójdę poszukać we Wrocławiu jadalnych kasztanów ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szukaj zawczasu i zbieraj po zachodzie słońca ;)

      Usuń
  35. Spróbowałam i owszem, dobrze zrobione smakują. Natomiast ciasto z maki kasztanowej może być niejadalne i super zależy od dodatków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak z wszystkim, dobry kucharz przygotuje coś z niczego, marny zepsuje najlepsze danie ;)

      Usuń
  36. Nie jadłam, nie wiem jak smakują, ale kolory na zdjęciach piękne, ciepłe i jesienne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze tak i oby jak najdłużej takie kolory były ;)

      Usuń
  37. Nigdy nie jadłam kasztanów, może czas to zmienić

    dziękuję za zachętę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poczuję się winna, jak Ci nie przypadną do gustu ;)

      Usuń
  38. Piękne zdjęcia, bajkowe klimaty:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie bajkowe, ale takiej jesieni chcę ;)

      Usuń
  39. Aaaaa! Nie wiedziałam, że David Lebovitz ma polskie wydanie. Zazdroszczę! I podziwiam cudne ujęcia - kocham taką grę światłem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ma i do tego ubiegł mnie w kilku sprawach, które zaczęłam w niepublikowanych jeszcze postach ;)

      Usuń
  40. pierwsze słyszę !!! kasztany jeść??

    chyba czas spróbować !!!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Zwidokiemnaobelisk.pl , Blogger