Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Egipt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Egipt. Pokaż wszystkie posty

16:20:00

Mirra - jeden z trzech darów...

Mirra - jeden z trzech darów...
  
    Złoto, kadzidło i mirrę nieśli w darze.
Złoto - symbol władzy królewskiej, kadzidło - władzy kapłańskiej i boskości i mirrę - symbol prześladowania i cierpienia...
Pierwszy raz zobaczyłam mirrę na egipskim souku. Był to wieczorny Luksor, targowisko tuż przy podświetlonych ruinach, w które łatwiej było wpaść niż do nich trafić.
Bazar otaczał półmrok, ale właściwie dopiero budził się do życia. Był Ramadan. Czas, gdy życie za dnia jest letargiem, dopiero gdy słońce umyka za horyzont, powraca pod osłoną nocy.
Wśród mnóstwa złota, tkanin i skarbeuszy, nasza koleżanka zapytała o mirrę, a my byliśmy zaskoczeni, że jest tak łatwo dostępna. Dla nas była czymś niemal z baśni, o czym się czyta, wie, że istnieje, ale nie widuje.
Z namaszczeniem gładziliśmy tą żywiczną kostkę z balsamowca.
Jej zapach, pewnie taki sam, jaki czuli archeolodzy otwierając grobowiec Tutenchamona, był intensywny, kadzidelny, mityczny. Egipcjanie wierzyli, że to panaceum zesłał im Horus. Wierzono, że leczy ciało i duszę. Oczyszcza. Służy magii. Przez wieki była cenniejsza niż złoto.
Współcześnie potwierdza się jej antydepresyjne, antybakteryjne, przeciwgrzybiczne, przeciwzapalne, przeciwbólowe i antynowotworowe działanie. Stosowana terapeutycznie i kosmetycznie, uspokaja, leczy i odmładza. Może powróci do łask ?

20:16:00

Uśpione Teby

Uśpione Teby

Teby uśpione. 
Nil nie wylewa już zalewając świątynię... 
Zwalony obelisk nie sięga nieba...
Nikt nie świętuje Opet, gdy posąg Amona wybywał w podróż barką do Luksoru, by wrócić Nilem...
Ale 40 sfinksów o baranich głowach stoi na straży, trzymając w objęciach małe postaci faraonów. 
Wielki Ramzes czuwa jedynie z Nefertari u stóp, mimo iż po zachodzie słońca nie z nią jedną bywał...
Księżyc i gwiazdy co noc przeglądają się ze zdziwieniem w tafli jeziora, które jeszcze nie wyschło...
I piaskowy skarabeusz, którego kilkakrotne okrążenie pozwala spełnić marzenia...mimo iż nikt już w egipskie bóstwa nie wierzy...
Dziś analogowo, kolory przydymione piaskiem, tak jak dawny blask świątyni ku chwale bogom, którzy umarli...






15:22:00

Zielona wyspa

Zielona wyspa

    Najbardziej zielona z egipskich świątyń, nie zatopiona jak Atlantyda, mimo iż Jezioro Nasera chciało ją pochłonąć. Mieszka teraz na Egelice i nie już matką życiodajnych wylewów Nilu. 
Mimo iż nie przesadza się starych drzew, to w przypadku kamieni sprawdza się to dobrze. 
Pół kilometra od zatopionej przy budowie Tamy Asuańskiej wyspy, na nowym terenie, przeniesiona, nie protestuje, dumnie grzejąc się w słońcu. Ocalała.
I chociaż kult Izydy upadł, świątynia z File kwitnie... 

10:51:00

Ku chwale żaków...

Ku chwale żaków...
    Październikowa kartka z kalendarza przypomina studenckie czasy.
Dla żaków rok zaczyna się właśnie teraz. Więc przenieśmy się do uczelni, ale nie tej naszej. Egipskiej. Al-Azhar. Najstarszy muzułmański uniwersytet. I najbardziej znany.
Przeszło 1000 lat historii w przybytku nazwanym na cześć Fatimy- córki Mahometa. 366 kolumn.
Podziemna biblioteka bezcennych woluminów. Nie dla każdego. Dla wtajemniczonych.
Wśród ażurowych minaretów, na mięsistym dywanie, przykucnięci na swych bosych stopach. Z szacunkiem. Pokorą. Ciszą. Gdzie tradycja kroczy cieniem. Nie pełna roześmianych studentów.
Tu słowa studia nabierają innego znaczenia, a czas rozpościera swe ramiona...

Ta mała postać pośrodku to ja (zdjęcie z moich studenckich czasów, ale niestety, przed moją podróżą do Egiptu nie wiedziałam, że w Al-Azhar mogą studiować również kobiety- Koran oczywiście ;)

20:40:00

Piaski czasu....myślami w stronę Egiptu...

Piaski czasu....myślami w stronę Egiptu...
 To nie klątwa dawnej pracy w biurze podróży, ale moja fascynacja Wschodem ma jakieś nieodgadnione przesłanki.
Egipt, jaki widziałam, kiedy jeszcze nie był to jeden z najtańszych i najpopularniejszych kierunków podróży, w których dobrze było być. Polecieć na tydzień powygrzewać się na rozgrzanym piasku i wrócić z reklamowym folderem pięciogwiazdkowego hotelu.
Mój Egipt to uliczki, w które nie zapuszczają się turyści, zwłaszcza kobiety. To długie tuniki, souki pełne barw i smaków,  Nil, z którego dawno już dziesiątki statków wycieczkowych przegoniły krokodyle. Hotel, w którym Agatha Christie pisała Śmierć na Nilu. Dolina Królów budzona pierwszymi promieniami słońca, pusta i cicha jeszcze, bez żywej duszy. Martwa krowa leżąca od kilku dni, po której chodzą stada much. Zapowiedź burzy piaskowej przy piramidach. I ludzie żyjący na kairskim cmentarzu. Przewodnik w Muzeum, któremu służę za pomoc naukową w zobrazowaniu jak bardzo Egipt Dolny różnił się od Górnego. Mumie, które nijak się mają do Powrotu Mumii, maleńkie, wyschnięte ludzkie postacie, wyciągnięte po setkach lat na widok publiczny, nie mogące się schować ani odwrócić wzroku. Nowoczesny Kair i prowincja, na której wśród osiołków i plantacji bananów świat stanął w miejscu. To wykształceni młodzieńcy, których cała rodzina finansuje studia i potem pożycza pieniądze na pierwszy biznes, a którzy marzą o gwiaździstej nocy i realizacji swoich skrytych planów. To połów ryb w blasku księżyca. Deja vu. A także naprawdę serdeczni ludzi, mocno słodzona herbata z hibiskusa, pita w cieniu straganów (na wodzie prosto z Nilu :) i spełnienie marzeń po okrążeniu skarabeusza w Karnaku trzy razu w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara (przetestowane).
Czy Wy też znacie taki Egipt ?









Copyright © 2016 Zwidokiemnaobelisk.pl , Blogger