Kiedy rok temu udaliśmy się na Zamek Książ, nie przypuszczałam, że nasza starsza latorośl jako jedyna prawidłowo zliczy ilość poduszek w traktach komunikacyjnych i wygra udział w warsztatach florystycznych organizowanych przez Zespół Szkół w Jaworze. Miałam to szczęście, że dane nam było całą rodziną wziąć udział w warsztatach wicia wianków ( choć mąż sobie odpuścił ;) i w przyszłym roku na pewno nie będę miała problemu z komunijnym nakryciem głowy ;).
Powitała nas promieniująca ciepłem pani Dorota Subocz, dyrektor szkoły, która zorganizowała konkurs na liczenie poduszek w traktach komunikacyjnych zamku, kobieta z wielkim sercem na dłoni ( zresztą przez wiele lat szkoła była znana jako Medyk - Szkoła z sercem i to niewątpliwie Jej zasługa ;) i z nami wiła wianki przez cały dzień.
Powitała nas promieniująca ciepłem pani Dorota Subocz, dyrektor szkoły, która zorganizowała konkurs na liczenie poduszek w traktach komunikacyjnych zamku, kobieta z wielkim sercem na dłoni ( zresztą przez wiele lat szkoła była znana jako Medyk - Szkoła z sercem i to niewątpliwie Jej zasługa ;) i z nami wiła wianki przez cały dzień.
Grupa była szalenie sympatyczna, prowadząca Monika Bębenek ze Szkoły Florystycznej Kwitnące Horyzonty uraczyła nas ogromną dawką wiedzy, dzięki której już nie wpadnę na pomysł plecenia wianków np. z maków czy konwalii ( i to nie tylko ze względu na ich trujące czy narkoleptyczne właściwości). Poznałyśmy różne metody wyplatania, sposoby zabezpieczania kwiatów, łączenia kolorów ( koło barw sprawdza się nie tylko w malarstwie i fotografii ;). I choć kwiaty to na pierwszy rzut oka delikatne rośliny, osobiście przetestowałam, że uplecione z nich wianki zaopatrzone w wodę w lodówce bez problemu wytrzymują całkiem długo ( ostatnie zdjęcie to właśnie w wiankach po tygodniowych wakacjach w lodówce - jak świeżo zrobione), a niektóre wytrzymały nawet 3 tygodnie !!!
Taki kurs przydałby się wszystkim, którzy w kwiaciarniach na wstępie pytają: "Ile i i dlaczego tak drogo?". W ciągu całego dnia zrobiłam wianków dosłownie 4 sztuki. I to jeden w połowie, ponieważ technika przyklejania pojedynczych płatków tapą jest naprawdę pracochłonna, choć jej efekt jest efektem WOW, przynajmniej w moim odczuciu.
Bardzo dziękuję za możliwość zobaczenia tego wszystkiego "od środka" i fantastyczną atmosferę, jaka nam towarzyszyła ;).
A gdybyście mieli ochotę, to można bezpłatnie podjąć naukę florystyki ( ja już nad tym myślę :) - wszelkie informacje znajdziecie TU.
Bardzo dziękuję za możliwość zobaczenia tego wszystkiego "od środka" i fantastyczną atmosferę, jaka nam towarzyszyła ;).
A gdybyście mieli ochotę, to można bezpłatnie podjąć naukę florystyki ( ja już nad tym myślę :) - wszelkie informacje znajdziecie TU.