Mówiłam, że zimą usiądę na tyłku? Kłamałam... a może właściwie nie, bo oficjalnie zimy jeszcze nie ma.
Ale Jarmarki Bożonarodzeniowe już tak :), a może między kramami i choinkami kręci się jakiś Mikołaj, któremu można wrzucić liścik z życzeniami wprost do kieszeni, żeby zaoszczędzić czasu :)?
W każdym bądź razie nie zraził nas mróz, śnieg ani to, że dwa dni wcześniej auto zaczęło tańczyć piruety na lodzie (o zgrozo, bo postury baletnicy mu brak ;). A więc pakując sanki, termos i kanapki na wypadek zaspy lub utknięcia w korku, dodatkowe ubranie w razie zamienienia się w sopel lodu oraz wymuszając u dzieci przyrzeczenie "niesępienia" ;) wyruszyliśmy na tradycyjny, niemiecki. Z obawy przed brakiem miejsc parkingowych, zastopowaliśmy po polskiej stronie, zamieniając cztery koła na dwie płozy.
Pokusy na każdym kroku ;), głównie kulinarne: grzaniec i smakołyki na słono i słodko. Kramy, kramiki, latarenki przed wejściem do sklepów. Mnóstwo ludzi, degustujących, rozmawiających, przystających. Całe hale rzeczy ręcznie robionych i tych drewnianych, i dmuchanych ze szkła. Stare karuzele dla dzieci. Pobliskie sklepy i kafejki otwarte do późna, zachęcające do wejścia otwartymi drzwiami i żywym ogniem do zagrzania zziębniętych dłoni.
Największy urok jarmark oczywiście ma po zmroku, gdy świece, ogniska i latarenki dają uczucie ciepła, zapach grzanego wina i prażonych orzeszków koi zmysły. Nic dziwnego, że spędziliśmy tam szmat czasu.
Po kilku godzinach ciągnięcia sanek ( nie zawsze po pokrytym śniegiem podłożu ;), rozumiem jak może się czuć Rudolf z zaprzęgu Mikołaja po intensywnym dniu czy raczej nocy ;). Teraz już obiecuję sobie, że ciepły koc i dobra książka dopóki nie odzyskam władzy we wszystkich czterech kończynach ;).
Ooo nie, znowu chcę zamieszkać w Twoim mieście :-)))
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja, a ostatnie zdjęcie pocztówkowe ;-)
uściski!
to akurat z Niemiec, a z mojego Miasta Ceramiki będzie niedługo ;), dawno Cię nie było ;)
UsuńPoczułam atmosferę świąt - dzięki!! :) Zdjęcie Robaczka z lizakiem ujmujące!
OdpowiedzUsuńte czekoladowe jabłka mnie oczarowały ;)
Usuńale te czekoladowe jabłka muszą być smaczne! :))
Usuńto wbrew pozorom surowe jabłka zanurzone w czekoladzie :)
UsuńPięknie. Chciałabym się na taki jarmark wybrać...
OdpowiedzUsuńściski ciepłe i serdeczne*** do mnie nie zaglądaj, bo u mnie zimno..:))
niestety nie udało mi się tego ująć na zdjęciach ( chyba przez te sanki ;)
Usuńu Ciebie już byłam :)
oj tak, saneczki są absorbujące :P u nas dzisiaj mężulo sznurek dzierżył, no ale na szczęście potem już tylko górka, więc starszyzna z górki biła brawo, a mały sam śmigał z sankami ;))
Usuńuwielbiam takie jarmarki:-)
OdpowiedzUsuńja też, ten był w nieco średniowiecznej stylistyce :)
UsuńCudnie!! Dziś rozmawiałam z kuzynem, który mieszka w Drezdem, był wczoraj na jarmarku i jak zwykle zachwycona!a ten gdzie dokładnie?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
tam, gdzie mi najbliżej - Görlitz ;)
UsuńMam nadzieję, że już czujesz wszystkie cztery kończyny :). Warto jednak było, bo atmosfera iście przedświąteczna, a zakupy pewno zrobione przy okazji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńraczej wizyta u kuzynki :), ja z tych bardziej duchem niż materią żyjących :)
UsuńO tak, Weinachtsmarkt ma niesamowity klimat :) Szczególnie utkwił mi w pamięci pewien drezdeński sprzed nastu lat :)
OdpowiedzUsuńw to wierzę :)
Usuńo ja! Ty juz "zaliczyłaś?" ja będę w tym tygodniu! Ot takie postanowienie!
OdpowiedzUsuńI sprawdzę czy prawdę pisałaś! ha!
A to cudo na patyku to jabłko? Bo mi ślinka naszła a chłopcy zapewne w sępieniu się wyspecjalizują :)
CMOK
w Twoim obiektywie na pewno będzie tak jak być powinno :), moje dziewczyny z godnie z obietnicą nie sępiły, ale mam miękkie serducho :), to na patyku to jabłko w czekoladzie ( jabłko 2 euro, karuzela 1 euro, da się przeżyć ;)
UsuńNo to na hundert procent tam się wybiorę!
UsuńCmok dla Cie i ciepełka w kończynki zyczę!
Ale kizia-mizia :))
OdpowiedzUsuńA co zrobilas swoim konczynom? Zdrowka zycze! ;)
nadwyrężyłam kilkugodzinnym robienie za renifera do sań ;)
UsuńAhaaa, a juz sie przestraszylam, ze cos powaznego ;)
UsuńHmm, ja bym powiedziala: wskakuj pod koc, bo jutro nowy dzien i nowe wyzwania dla reniferow ;)
W koncu lezy snieg :)))
Och, zgadłam! Gdy tylko napisałaś u mnie parę słów, już pomyślałam sobie, że to taki nastrój jak ze starej, niemieckiej bajki... Pięknie :) Przypomniałaś mi jedną zimę sprzed wielu już lat i Weinachtsmarkt w Moguncji.
OdpowiedzUsuńZdjęcia oddają świetnie klimat, a te dwa ostatnie - bajkowe :)
Baw się dobrze!
grzeję się grzańcem, jako kierowca dopiero w domku ;)
UsuńTo dopiero musiał być jarmark:)Naszemu Wrocławskiemu jeszcze daleko do tych zagranicznych ale jest przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńwrocławski też super, tylko ma inny klimat: wystój, ozdoby, jedzenie :)
UsuńIn vino veritas ;DDD
OdpowiedzUsuńProszę mi zająć miejsce w ogonku do prawdy ;)
Dziś kupiłam blok rysunkowy firmy Ziemia Obiecana.
Kurczę, te wszystkie szumne nazwy, tu łacińska sentencja do ulicznego grzańca, tam legenda do kilku kartek, mnie rozbrajają ;)
No ale może dlatego fajnie jest!
Piękny kotek :)
grzaniec dopiero w domku ;), ale podwójna porcja :)
UsuńNo i już nie da się przed tym powstrzymać.Zrobiło się przedświątecznie i u Ciebie. Samą prawdę pokazałaś. Takie jabłucho też bym chętnie wysępiła i kota oczywiscie albo przynajmniej obróżke z dzwoneczkami .
OdpowiedzUsuńano zrobiło, u nas aż tak świątecznie nie jest :), sąsiedzi mojej kuzynki mają świąteczne ozdoby przez cały rok, ale zapalają dopiero 1 listopada - o zgrozo...
Usuńuwielbiam takie jarmarki kiermasze itp... ale portfel zawsze wyczyszczę do zera na takich imprezach więc za często nie bywam :D:D
OdpowiedzUsuńfoty piękne porobiłaś :)
pozdrawiam
na mnie za dużo nie zarabiają :)
UsuńAle fajna wyprawa... Podziwiam w taką pogodę ;-)) W sensie mrozu ;-) Ale widać, ze warto było :-))
OdpowiedzUsuńjak się ciągnie sanki, to jest ciepło ;)
Usuńnie mogę uwierzyć jak niewiele czasu pozostało do świąt...
OdpowiedzUsuńw sumie 2 tygodnie, wcale nie za wiele :)
Usuńi jak intensywnie na dodatek :D
UsuńWczoraj bylam u mnie na swiatecznym Weihnachtsmarkt maaaasa ludzi !!! Musimy pojsc w tygodniu, nie lubie tloku :)))
OdpowiedzUsuńja generalnie też tłoków nie lubię, ale nie było tak źle ;)
UsuńDziekuje Ci za te zdjecia- jak milo je sie oglada z mojej perspektywy:-))) Buziak!
OdpowiedzUsuńps. kot w oknie- the best!
:):):)
UsuńW Niemczech na tych jarmarkach jest taki niepowtarzalny klimat - u mnie w mieście w ostatnim tygodniu przed świętami też się taki jarmark na rynku pojawia, ale to zupełnie co innego - a szkoda wielka, szkoda.
OdpowiedzUsuńCudnej niedzieli:)
u nas też jest coś w tym rodzaju tydzień przed świętami, ale to nie ta atmosfera...
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWidać po zdjęciach, że klimatyczny ten jarmark. Same święta w Niemczech chyba mniej. Nie wiem, jak teraz, ale kiedyś... nawet nie ma co wspominać...
Bardzo pochwalam przygotowania do podróży w zimie. Tak! Tak! Kanapki, termos, dodatkowe ubrania - konieczne! Ja bym dodała jeszcze tabliczkę czekolady (energetyczna) oraz trochę gazet, koc i matę termoizolacyjną.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam serdecznie.
czekolady były, były, nawet 3 tabliczki ;), co do świąt zgadzam się, jedne spędziłam we Francji i od tej pory postanowione - nigdy więcej
UsuńDobrze że kłamałaś, bo od siedzenia na tyłku nic zobaczyć ani przeżyć czegoś ciekawego się nie da. Idą święta idą wielkimi krokami! Jabłko piękne!
OdpowiedzUsuńależ nie kłamałam, chyba....
Usuńależ mi się te obrazki podobaja , kramiki z biało-czerwonymi markizami, jabłka w czekoldzie i cukrze, u nas tez na rynku pewnie juz panuje taki klimat ale jakoś nam tam ostatnio nie podrodze, za to grzaniec galicyjski w domowych pieleszach ma zdecydowanie zdrowotne właściwości :))
OdpowiedzUsuńzdecydowanie się nim też kuruję :)
Usuńwielbiam te swiateczne jaramarki:)
OdpowiedzUsuńTy masz na miejscu, czekam na migawki ;)
UsuńNajpierw musze sie tam wybrac,bo ciagle nas cos zatrzymuje :)
Usuńjarmark super -ale najlepszy jest ten gigant słodycz na patyku:) jak zawsze piękna relacja - ściskam ciepło w ten ośnieżony dzień♥♥♥
OdpowiedzUsuńgigant słodycz tylko z zewnątrz - w środku samo zdrowie - to jabłucho w czekoladzie :), pozdrawiam też ciepło, mimo temperatury minuswej na dworze :)
UsuńNei paesi nordici si respira un aria natalizia ben diversa che qui da noi e queste tue foto lo dimostrano!
OdpowiedzUsuńCinzia
Twoje miasto jest chyba zaczarowane,dzieje się tam tyle cudownych imprez.Jakbym tylko mogła przeniosła bym się na ten świąteczny jarmark właśnie wieczorem.Jarmarki mi znane to budy z towarem,który pozostawia wiele do życzenia z wiadomą metką.Na podobnym jarmarku byłam tylko raz w Niemczech ,pamiętam to do dziś.Przekazałaś nam namiastkę klimatu na takim jarmarku i przywołałaś wspomnienia, dziękuję.Jabłuszka cudowne, nie znam takich,pozdrawiam bardzo serdecznie, buziaki
OdpowiedzUsuńależ to nie moje miasto i w relacji wiele na to wskazuje :), choćby to, że pojechaliśmy samochodem, zaparkowaliśmy i przeszliśmy na niemiecką stronę, ja cały czas nadal mieszkam w Bolesławcu :)
UsuńNie wiem jak to się stało ale jak byłam pierwszy raz u Ciebie nie wyświetliła mi się większość Twojego komentarza i kilka zdjęć teraz doczytałam w pełni.Za pomyłkę przepraszam
Usuńnie masz za co, chciałabym żeby to było moje, przynajmniej czasami :), u na jarmark też jakiś będzie, ale bardziej taka namiastka :)
UsuńKicia przygotowana na zime... futro i te oczy...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
kicia pewnie teraz docenia ciepło ;)
UsuńByłam w Gorlitz na jarmarku o ile pamiętam to w zeszłym roku, albo 2 lata temu. Uwielbiam to miejsce.
OdpowiedzUsuńja też mam sentyment do tego miasta :)
UsuńFajnie, ze masz takie ciekawe miasto blisko siebie i ze coraz swiateczniej sie u Ciebie robi. Ziem co prawda jak co roku odwolal swieta, ale ja zamierzam je celebrowac pelna para a raczej bez pary:)
OdpowiedzUsuńto teraz musisz celebrować za Was dwoje ;)
UsuńOooooo fajowy jarmark :)
OdpowiedzUsuńa ten kocik pokazał Ci język ;)
Usuńkociak chyba miał ochotę też się na ten jarmark wyrwać ;)
UsuńOczrowała mnie ceramika z kamionki (zdjęcie 2) i kot, ale generalnie super atmosfera, uwielbiam takie jarmarki choć kupuję mało, bo kaski by nie starczyło na wszystko, co się człowiekowi podoba. Ja wczoraj i dzisiaj razem z Martą też robiłam za Mikołaja w "Szachetnej paczce", nawet miałam czapkę! A za Rudolfa robili wolontariusze -kierowcy samochodów, Marta tak rzuciła żartem, natychmiast się przyjęło. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja do szlachetnej tak skromnie, ale całym serduchem ;)
UsuńŚlicznie zimowo. Uwielbiam jarmarki bozonarodzeniowe! :)
OdpowiedzUsuńoj tak, ja też, choć za wiele nie kupuję, sycę oczy :)
UsuńMój Maksio ze mną czyta tego posta w łóżku i ciągle chce patrzeć na kotka. Ja na wszystko. Macie tam fantastycznie. A uroku dodaje Twój tekst :).
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla Maksia w takim razie :), nasz jarmark będzie za tydzień, ale ten tu ma niesamowitą atmosferę :)
UsuńUwielbiam takie klimatyczne jarmarki.
OdpowiedzUsuńCóż za pogodna relacja prawdziwego Renifera:) - a nos ma czerwony? :))))
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię JO:)
Mało mnie ostatnio. Nie mam weny. No nie mam ....
:) nos wyjątkowo przezornie przypudrował ;), Iwonko, wena wróci, daj sobie czas, a do tej pory gorąca czekolada, ciasteczka, książka i dobre uczynki ;)
UsuńBardzo lubię świąteczne jarmarki:)W moim mieście w tym roku są nawet dwa, ale adwent jest tak krótki, że obawiam się,iż na żaden nie zdążę pójść:) Cieszę się, że za Twoją sprawą choć wirtualnie mogłam być w Gorlitz .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
i jeszcze Cię zaproszę na nasz tutaj :)
UsuńNo zobaczymy jak długo posiedzisz pod tym ciepłym kocykiem ;-) Super są takie jarmarki .. ja kocham dosłownie takie wydarzenia :-) Kiedyś kilka lat temu byłam na Manhatanie w NY na targu serów i wyrobów mleczarskich.. oj niezapomniane wrażenia były.. a sery takie kupiłam, że słów brak :-)
OdpowiedzUsuńnawet wieczora nie przesiedziałam ;), u mnie sporo już relacji z różnych jarmarków było i pewnie jeszcze będzie :)
UsuńNigdy nie byłam na takim jarmarku. Miałam nadzieję, że uda się w tym roku wybrać do Pragi :-) No cóż! Może za rok :)
OdpowiedzUsuńnie w tym to w innym, nie teraz to za rok, życzę, żeby się udało ;)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny u mnie. I dzięki temu trafiłam do Ciebie! Jak tutaj bosko =)
Właśnie w ten weekend mamy zamiar się wybrać na dwa dni do Hamburga, powinno być super!
A u Ciebie zostaję na stałe =*
Pozdrawiam ciepło!
witaj ;), w takim razie czekam na relację z Hamburga :)
UsuńKocham takie miejsca! Czuć tam magię świąt.
OdpowiedzUsuńA Ty siedzenie na tyłku zostaw sobie na starość :D
nie wiem, czy dotrwam ;)
UsuńTo zdjęcie z kotkiem mogę skopiowac na tapetę ??????? cudniste jest :)
OdpowiedzUsuńmogę Ci przesłać na maila bez znaku wodnego i ciut większe, ale kiepskiej jakości jest
UsuńDzięki wielkie :), przyjmuję to jako zgodę , skopiowałam i powiększyłam, jest takie nastrojowe i tajemnicze, właśnie takie jakie jest :)
Usuń@A oto i źródło ;) https://www.facebook.com/designyoutrust?ref=stream
OdpowiedzUsuńumieść pod zdjęciami, które publikujesz, u mnie nie ma kradzionych zdjęć ;)
UsuńTaki wybór, że Pani na trzecim zdjęciu musiała sięgnąć po telefon do przyjaciela :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
albo szukała swojej drugiej połowy nie przy tej beczce co trzeba :)
UsuńU nas we Wrocławiu też ładny jarmark :)
OdpowiedzUsuńA mnie zahipnotyzował kot na ostatnim zdjęciu ;))
słyszałam że w tym roku naprawdę się postarali :)
UsuńO Ty kłamczuszku ;))))
OdpowiedzUsuńKłam ile wlezie najwyżej będziesz miała piękny długi nos ;))))))))))
o nie, już mam wystarczająco długi :)
UsuńNiemcy bawić się, świętować, śpiewać potrafią wspaniale. Tym przyjemniej wziąć udział w takiej zbiorowej frajdzie. Brawo Matko-Polko, uczepiona do sanek :)
OdpowiedzUsuńsanki nie takie złe ;), z górki jadą same ;)
UsuńPiękne są niemieckie jarmarki, właśnie wróciłam z Drezna i widzę, że bardzo duże podobieństwo. Trudno jest usiedzieć na tyłku, gdy tyle pięknych rzeczy wokoło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
w Dreźnie na pewno większy ;)
Usuńłooo ale fajnie tu !!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a na żywo jeszcze przyjemniej ;)
UsuńWidzę, że podobnie lubimy poznawać nowe miejsca :)
OdpowiedzUsuń