Siedząc służbowo u notariusza rozbawiła mnie rozmowa dwóch mężczyzn.
Jeden pytał, jak tam budowa domu. Na co drugi, wcale nie radośnie, a nawet wielce markotnie, odpowiedział że nic nie robią, wszystkie plany leżą odłogiem i w ogóle żałuje, że kupili działkę... bo nagle okazało się, że powinni z żoną dwa domy obok siebie zbudować. Każdy w innym stylu...
Nie spytałam, czy działka jest na tyle duża, żeby dla spokoju sumienia i małżeństwa dwa obok siebie postawić, a miałam wielka ochotę zapytać, oj, wielką ;)
Jeden pytał, jak tam budowa domu. Na co drugi, wcale nie radośnie, a nawet wielce markotnie, odpowiedział że nic nie robią, wszystkie plany leżą odłogiem i w ogóle żałuje, że kupili działkę... bo nagle okazało się, że powinni z żoną dwa domy obok siebie zbudować. Każdy w innym stylu...
Nie spytałam, czy działka jest na tyle duża, żeby dla spokoju sumienia i małżeństwa dwa obok siebie postawić, a miałam wielka ochotę zapytać, oj, wielką ;)
A mogli tego uniknąć kupując stary dom do remontu, taki z przeszłością, historią, duszą.... O choćby taki jak ten, który czasem mijam. W moim mieście. Z lekko uszkodzonym dachem. Obrośnięty winoroślą jak zielona suknią. Z płotem. I starą skrzynką na listy. Z mchem wspomnień starych murów....I ogrodem....
Podoba mi się tak, że chyba w tym jednym przypadku
albo dla tego w Görlitz
dałabym się namówić na pakt z bankiem...chyba....
Podoba mi się tak, że chyba w tym jednym przypadku
albo dla tego w Görlitz
dałabym się namówić na pakt z bankiem...chyba....
Ja też bym brała w ciemno :-)
OdpowiedzUsuńpierwszy zamieszkany, drugi do wzięcia :)
UsuńMoje serce też dałoby się namówić, ale rozum... chyba nie. A moim rozumem jest moja druga połówka, która mówi, że taniej nowy dom wybudować, niż stary remontować ;-) Właśnie jesteśmy w trakcie remontu mieszkania w starej kamienicy i końca nie widać.
OdpowiedzUsuńTa obrośnięta rzeźba doskonale się prezentuje. Fajnie, że nikt nie próbuje walczyć z tym pnączem.
Ja znam drugą wersję - mądrzy domy kupują, głupcy je budują.
UsuńNie żebym kogoś miała tu obrażać. To tylko cytata:)
Wszystko ma złe i dobre strony.
Ale:) ta winorośl - poezja! Pytanie tylko jaka to dzielnica. Czy spokojnie i cicho (!)
Co do kredytów - never !
Widzę, że oprócz zamiłowania do fotografii i przyrody łączy nas stosunek do kredytów ;-)
UsuńManitou - ja też mam drugą rozsądniejsza połowę :)
UsuńIwona - oba domy w spokojnej dzielnicy :)
Oj tak, takie domy mają duszę :)
OdpowiedzUsuńoby nie duchy :)
Usuńoj na pakt z bankiem:P...................wygladaja cudnie ale z bankiem nie chcialabym miec do czynienia:***
OdpowiedzUsuńrozumiem, w dalszej perspektywie ja też nie :)
UsuńPiękny i pełen uroku ten dom obrośnięty winoroślą :)
OdpowiedzUsuńwinorośle potrafią oczarować :)
UsuńMnie do takich domów zawsze ciągną ogrody - najprawdziwsze z wiekowymi drzewami, zarośnięte, gdzie ścieżki na nowo odkrywane, czekające na kolejną historię.
OdpowiedzUsuńmasz rację, ogrodu u mnie też mi czasem brakuje :)
UsuńOch ten drugi dom to juz palac, w srodku musi byc przepieknie, nawet jesli jest do duzego remontu. Pierwszy bardziej swojski, pieknie porosniety winoroslami (podobno niszcza mury) i z fajnym ogrodem.
OdpowiedzUsuńsciskam
niszą mury :), ale pięknie zdobią elewację :)
UsuńZachwycający, troszkę tajemniczy, porośnięty bluszczem pospolitym, dzikim winem...
OdpowiedzUsuńMarzenie !
Serdecznie pozdrawiam
i pozostanie w sferze marzeń :)
Usuńohhhhh.... wspaniałości!
OdpowiedzUsuńjedne z wielu :)
UsuńTen w Görlitz cudowny...oj popatrzec milo;)))
OdpowiedzUsuńi żal, że stoi pusty...
UsuńPiękny ten domek. Uwielbiam takie stare z duszą i historią właśnie.
OdpowiedzUsuńDla takiego mieszkania w kamienicy zawarłam związek z pekaowskim żubrem ;).
Życie :)
:)
Usuństare domy mają swój niepowtarzalny klimat. mi się też marzy taki stary, ale podobnie jak u Manitou moja połówka jest tym głosem rozsądku. poza tym ja bardzo, ale to bradzo lubię ciepło a tutejsze stare domy są jednak bardzo zimne.
OdpowiedzUsuńto fakt, łatwiej ogrzać niskie mieszkanie niż wysokie albo wolnostojący dom :)
UsuńO trany, ten z Goerlitz to wielki jest! tak dużego bym nie chciała, ale ten w twoim mieście bardzo przemawia do mojej wyobraźni...
OdpowiedzUsuńten wielki na hotelik :)?
UsuńBardzo mi się podobają bluszczowe domy,ściany,ale mieszkać bym chciała jak na Konfederackiej 4
OdpowiedzUsuńkażdy ma swój typ, Konfederacka 4 też z klimatem :)
UsuńJo, jeśli w centrum miasta jest taki dom, to mogłabym tam mieszkać...!
OdpowiedzUsuńA rozmowa panów to bardzo smutna sprawa... Znaczy, że ten mąż z żoną nie zgadzają się nic a nic...
myślę, że to nie jest odosobniony przypadek...
Usuńswietnie wygląda, taki dom przytulanka, choć też wyobrażam sobie głosy rozsądku, a wiesz ile to roboty, żeby pozbierać opadłe liście, a przycinać, żeby okna nie zarosły itp itd
OdpowiedzUsuńroboty jest, nie przeczę :)
Usuńpiękny ten pierwszy... ja tez wszystkie takie bym ratowała gdyby tylko finanse pozwalały :)
OdpowiedzUsuńtrochę nas ich ilość przerasta, prawda :)?
UsuńAleż cudne... I jaka tam musi panować atmosfera magiczna, ileż wspomnień w tych domach jest po kątach poukrywanych, jakież one dusze piękne zapewne mają, jakież wspomnienia muszą skrywać...
OdpowiedzUsuńoby tylko te dobre :)
UsuńNie ma jednej recepty dla wszystkich :-) Czasem lepiej wybudować od podstaw czasem lepiej kupić już stojący :-) Każdy jest inny :-) Ja osobiście wolałabym wybudować, albo kupić w stanie surowym.
OdpowiedzUsuńjasne że nie ma gotowej recepty, ale jak patrzę na fuszerki teraźniejszych fachowców, pękające ściany nowych zbyt szybko stawianych budynków i słucham o przeciekającym dachu u szwagierki w nowiutkim mieszkaniu prosto od dewelopera, to jednak wychodzę z założenia, że jak coś tyle stoi to jeszcze trochę postoi :)
UsuńW sumie masz rację :-)
UsuńPiekny, ale te porosniete domy maja jeden, ogromny minus: mnostwo robactwa, ktore wlazi do srodka! ;)
OdpowiedzUsuńa widzisz, w moim idealistycznym obrazku tego nie ma, ale przypomniałaś mi o gniazdach szczypawic, które w takich winobluszczach u rodziców się zalęgły...
UsuńMogabym mieszkac tylko w starym domu, szukamy z Ziemkiem starej lesniczowki do remontu...najchetniej obrosnietej bluszczem i ze starym sadem:)Na razie odkladamy pieniadze, moze sie kiedys doczekamy...
OdpowiedzUsuńzazwyczaj chyba stare leśniczówki mają prawo kupić byli leśniczy, ale nie znam się na tym i trzymam kciuki :), stary sad mi się też marzy...ale lista marzeń długa :)
UsuńByłabym za małym pakcikiem na ten mniejszy domek. Duże jest piekne ale dopóki się go nie posiądzie
OdpowiedzUsuńracja :)
UsuńPiękna fotografia, je jestem za tym pierwszym :) uwielbiam takie obrośnięte domy...zawsze myślę ze są takie "bajkowe" całusy :)
OdpowiedzUsuńsami im tą "bajkowość" przypisujemy :)
UsuńBardzo moje klimaty taki dom, ale wiem też z doświadczenia, że zabawa w remont starego domu to jest coś na co wydasz dwa razy więcej niż pierwotnie zakładasz.
OdpowiedzUsuńmnie się wydaje, że tak jest z każdym remontem :)
UsuńZgadzam się z Fotograsią. Piękny ale trochę bym się bała ;)
OdpowiedzUsuńCudowny, tajemniczy, o wspanialej architekturze- zachwycajacy! W pierwszym domku- zamieszkala bym od razu:-)
OdpowiedzUsuńtylko co zrobić z obecnymi właścicielami ;)?
UsuńNiesamowity pierwszy z tymi ścianami zarośniętymi i drugi piękny , taki dostojny...
OdpowiedzUsuńkażdy na swój sposób :)
Usuńpięknie wygląda ten z obrośniętymi ścianami bluszczem.... choć ja chyba jednak wolałabym coś jak niebieska chata Agi, albo domek Mimi:))) albo zielona chatka Llooki:)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Twoi faworyci też niczego sobie :)
UsuńJa bede skromna.Mieszkanko w drugim budynku, jest dla mnie marzeniem ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
wszystkie wolne, wybieraj :)
Usuńo widze zmiany na blogu, piekne zdjecia. dom bym brala bez wahania( gdyby mnie bylo na niego stac), tylko plot bym wywalila.
OdpowiedzUsuńdziękuję :), mnie też nie stać :)
UsuńI like very much your photos!
OdpowiedzUsuńHave a nice w.e.,
Cinzia
Thank You, Cinzia, have nice weekend too :)
UsuńHa ha :D
OdpowiedzUsuńTeż marzy mi się stary dom z duszą do remontu. Piękna sprawa. A ten na zdjęciach wygląda tajemniczo.
póki nie wejdzie się do środka każdy jest tajemnicą :)
UsuńKiedyś mieszkałem w domu porośniętym dzikim winem. Ładnie ale wilgotno. Ale za to jesienią w karminowych barwach wyglądał świetnie.
OdpowiedzUsuńto prawda, zatrzymuje wilgoć, tym żyje...
UsuńW tym pierwszym to i ja mogłabym zamieszkać...piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
tylu chętnych, no, no ;)
Usuńpierwszy cudny... bajkowy, tajemniczy, z duchem czasu wirującym po kątach. moja wyobraźnia pracuje nad jego wnętrzem...;)
OdpowiedzUsuńbo bym zapomniała: u mnie dedykacja dla Ciebie. możesz podjąć lub nie. rzecz gustu ;)
Usuńa kredyty hipoteczne - czasem konieczność, wiem coś o tym :)
jak konieczność to inna sprawa, ja często zaglądam w okna, żeby choć ciut uszczknąć i dać upust ciekawości :)
UsuńTak jak na pierwszym zdjęciu ,jeszcze bardziej obrośnięty ,wyglądał mój dom.Wyglądał bo po zimie sprzed dwóch lat zmarzł cały winobluszcz.Płakałam po nim bardzo długo a ile pracy ze zdrapaniem korzonków i nową elewacją ,szkoda słów.Moim skromnym zdaniem stare domy maja swoja duszę a w tej chwili można z nim zrobić wszystko.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwyobrażam sobie jak wyglądała elewacja....a obecni właściciele chyba niewiele robią, jeśli w ogóle coś :)
UsuńKocham Twoje zdjecia i Twoje spojrzenie na swiat! a ta opowiesc o mezczyznie, ktory nie wie jak pogodzic rozne malzenskie gusta w jednym domu, wiec tego pana odsylam do Mexico City, na dzialke Fridy Kahlo i Diego Rivery w San Angel, wybudowali na malej dzialce dwa domy, jeden niebieski, drugi rozowy i polaczyli je powietrznym pomostem. Bardzo mi sie ten dom spodobal! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńdziękuję Grażynko :), tych dwoje to trudna miłość, ale jakoś nie potrafili bez siebie, idę szukać tego domku :)
UsuńŁoj jaki zarośnięty domek :)))) to się nazywa symbioza z naturą ;)
OdpowiedzUsuńładnie powiedziane :)
Usuńobydwa piekne, a tego pana poniekąd rozumiem , ale tak właśnie malzenstwo to sztuka kompromisu :) moja kamienice od strony oficyny porasta winorosl, teraz jesien wyglada pieknie jak liscie zagladaja przez okno, ale latem jest okropnie gdy cała ściana aż huczy od os
OdpowiedzUsuńale jestem teraz ciekawa Twojej kamienicy, a co do kompromisu masz rację, choć to czasem trudna sztuka :)
Usuńten gorlizki budynek porośnięty bluszczem, lekko zniszczony, wywołuje we mnie uczucie niepokoju, to chyba ten niekontrolowany rozrost rośliny :>, jakby nie patrzeć pięknie zmieniającej kolory w zależności od pory roku ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się "niekontrolowany rozrost rośliny", choć coś pozostało poza kontrolą :)
UsuńNiesamowite miejsca, pełne magii i tajemnicy. Choć jak patrze na nie to nie mogę pozbyć się pewnej natrętnej myśli- ile tam musi być robaków ;-)
OdpowiedzUsuńco do tego nie ma wątpliwości, ale przynajmniej na pierwszy rzut oka nie widać :)
Usuń;););) Ten drugi dla mnie!
OdpowiedzUsuńproszę bardzo :)
Usuńoj ja też (chyba) choć marzy mi się ten własny wg z dawna wyśnionego wyobrażenia, ale z duszą DOM kusi zawsze, ilekroć opuszczony taki gdzieś spotykam...
OdpowiedzUsuńtaką artystyczną duszę musi kusić taki "uduchowiony" :)
Usuńzawsze kuszą... A potem się wiesz te marzenia z rysunków w głowie i na kartkach kłócą o to co wybierać hahaha
UsuńNo i na razie jeszcze nic, trzeba żeby nas "stać" a potem z marzeniami to już sobie poradzę i z tym z duszą też...
Kiedyś znalazłam w głowie "prawie" kompromis... Kupię z duszą i na dużej działce. Obok pobuduję swój, a w tym z duszą będę miała PRACOWNIĘ hahaha ;))))
Jo, mam podobne miejsce które często mijam i którym chciałabym zawładnąć.
OdpowiedzUsuńNiestety stan kamienicy upewnia mnie jeszcze bardziej w tym ,że to byłby wydatek nie do przeskoczenia ;)
ja mam takie pałacyki :)
Usuńo tak! Z pewnością mają duszę! Mnie najbardziej marzy się mieszkanko w kamienicy na poddaszu... mm :)
OdpowiedzUsuńmieszkanko w kamienicy na poddaszu już mam :)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że dla wielu ludzi stary płot, stara skrzynka czy mech ma wartość emocjonalną, jeśli to dom rodzinny. I tak nowy właściciel pozrywałby to wszystko. Może dlatego woli zbudować od początku po swojemu.?
Pozdrawiam serdecznie.
masz rację, ale czasem trafiają się nowi właściciele, którzy darzą też emocjami te drobiazgi :)
UsuńTo także racja, sama znam takich. Gdy ich odwiedzę, opowieściom o każdym detalu nie ma końca. Czasami aż zadziwiona jestem, ileż historii i emocji wiąże się np. z wiadrem na łańcuchu wiszącym nad zasypaną dawno studnią? A oni ten element krajobrazu, który razem ze starym domem kupili, pielęgnują...
UsuńAch ten domek cudny:) Aż coś w serduchu złapało za tęsknotą żeby taki mieć:) Ale nie kosztem kredytu niestety..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło Aga
jak ma się wybór to pewnie że tak :)
UsuńPrzepiękne! podpisać pakt z bankiem strach, ale ajaj jak kusi perspektywa przywrócenia do życia takiego cuda!
OdpowiedzUsuńdokładnie, każdy kij ma dwa końce :)
UsuńStary dom do remontu - moje marzenie...
OdpowiedzUsuńczyli nie tylko moje :)
UsuńInteresante Blog, desde hoy te seguiré.
OdpowiedzUsuńSAludos.
Ach, ożywić taki dom... Dobrze, że marzenia nic nie kosztują...jeszcze...
OdpowiedzUsuńdobrze :)
UsuńKamienica z Görlitz jest piękna! Jednak ja wolę podziwiać stare domy, mieszkać lubię w nowym budownictwie. Wiem, wiem dziwna jestem. ;)
OdpowiedzUsuń:):):), o gustach się nie dyskutuje :)
UsuńPierwszy jest uroczy, drugi bardzo ładny, ale mnie wystarczy to co mam M-4. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto się nazywa zadowolenie z życia :)
UsuńPaktu z bankiem zdecydowanie odradzam! A takie stare domy oplecione bluszczami są zawsze niezwykłe. Też mam taki jeden, który mnie zachwyca swą tajemniczością - o nim sobie od razu pomyślałam czytając Twój dzisiejszy wpis. Może uda mi się go sfotografować, to pokażę (chociaż najpiękniej wygląda on wiosną z dywanem dzwonków i konwalii...)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Ewa
chętnie zobaczę Twoja inspirację :)
UsuńI love ivy on buildings - it always reminds me of grand English country homes!
OdpowiedzUsuńHappy Weekend!
♥
Melissah from Country Style Chic
I love ivy on buildings and on trees too :)
UsuńBajeczny, cudowny ale nie dla mnie. Nie mogłabym mieszkać w miejscu gdzie krążą emocje poprzednich właścicieli.
OdpowiedzUsuńCoś mnie odpycha od starych domów nawet jak są najpiękniejsze i mają potencjał. Oglądać, podziwiać - tak,
mieszkać sobie nie wyobrażam.
Pozdrowienia,
Bea
ja też podchodzę emocjonalnie, tzn. musi mieć dobre wibracje, jak coś mnie odpycha to znaczy, że nie jest dla mnie, tak też było z tym mieszkaniem, od początku wiedziałam, że to jest to, mimo iż budynek ma przeszło 200 lat, a może właśnie dlatego :)
UsuńOba są piękne!!!!zawsze mówię, że wolałabym stary dom do remontu niż całkiem nowy:-)pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńja też, ale okna bym chciała duuuże :)
Usuńchyba w każdym mieście znajdzie się stary, niszczejący dom, który czeka na nowego, odważnego właściciela. to wielkie wyzwanie wyremontować taki dom z duszą.
OdpowiedzUsuńpewnie więcej niż jeden, a wyzwanie owszem, ale i jaka końcowa satysfakcja :)
UsuńLubię oglądać domy obrośnięte dzikim winem. Malowniczo wyglądają, szczególnie jesienią. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprzepiękne w tej czerwieni jesiennej :)
UsuńOba domy sa piekne i oba czaruja przechodniow:)
OdpowiedzUsuńJednak nie wiem czy zdecydowalabym sie kupic taki stary dom do remontu...lubie niespodzianki ale nawet te przyjemne trzeba nauczyc sie dozowac, a nawet nie chce myslec ile niespodzinek czeka na nowego wlasciciela takiego "eksponatu":)
Pozdrowionka!:)
Domy ze swoją historią. Kto tam mieszkał, czemu już nie mieszka, czy był szczęsliwy ... Przed takimi domami trudno nie zadać sobie podobnych pytań, nieprawdaż? Dzikie wino w kolorach jesieni, które żyje w symbiozie ze starymi murami to cud natury !!! Pozdrawiam Jo.
OdpowiedzUsuńja mam takie pytania nie tylko z domami, ale wszelkimi wiekowymi przedmiotami, w czyich były rękach i czego świadkiem...dlatego każda stara rzecz musi u mnie odsiedzieć swoje na strychu :), ale winorośle i bluszcze na murach postrzegam tęsknie :)
UsuńZe mną tak samo... Oprócz moich klamotów teraz robię takie "wyprawki" dla swoich Dziewczyn. Do pudełek (osobnych oczywiście) wkładam to co moim zdaniem za kilka lat będą postrzegały jako ciekawą pamiątkę... Wprowadziłam tradycję na zakup lokalnego dziennika w dniu ich urodzin...tak żeby mogły sobie poczytać za kilkadziesiąt lat co się działo jak były małe... No i te kartony rosną.... W takim razie zdecydowałam się na ten większy dom :) Pozdrawiam serdecznie. Asia
UsuńPiękny ten dom.. cudowny!! A jaki blog piękny :-) Miło tu u Ciebie bardzo :-) Zostaję na zawsze!! Bez mrugnięcia okiem :-)))
OdpowiedzUsuńw takim razie witaj ;)
Usuń