Postaw mi kawę na buycoffee.to

21:19:00

Kalafior to jednak kwiat

  
    Moje pokolenie zaczytywało się w książkach Musierowicz i dzięki nim dowiedziałam się, że kalafior to kwiat. 
Ze szparagami inaczej :), choć takie piękno pod ziemią aż szkoda chować. Jadąc po ziemi lubuskiej można przebierać: białe czy zielone, młode lub starsze, aż się nie chce wierzyć, że dopiero po czterech latach oczekiwania przynoszą plon. Wybrałam białe. Chciałam wydobyć ich kruchość gotując z lekką domieszką cukru, kroplą mleka i kieliszkiem wina gotowym wznieść za niego toast.
Ale... nadmiar kuchennych aspiracji wysadził korki i przepalił bezpieczniki (a była niedziela), w związku z czym kruchość ulotniła się jak opar i pozostało łykowate kłącze, za to jakie urokliwe :).




No cóż, żadna ze mnie Nigella, a mój blog nigdy kulinarnym nie był :)
A dziś nie miałabym już chyba wątpliwości, że kalafior to kwiat ( widziałam fioletowego:), aż żal takiego jeść :)

I chyba zostaniemy tradycyjnie przy pierogach :)

59 komentarzy:

  1. Joasiu, ależ się uśmiałam czytając tego posta!:) Cóż, trzeba przyznać, że aspiracje, zresztą słuszne, do bloga kulinarnego jednak masz! Te zdjęcia są takie "apetyczne", szczególnie pierożki. Tu ogórki, tam kalafior. Mniam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. choć jakiś pożytek :), większość wiozłam autem dogotować u rodziców, a nieszczęsnych szparagów nie :)

      Usuń
  2. 5 moje ulubione,jak z dobrej gazety kulinarnej
    I te pierogi mniam...
    A blog zawsze może stać się kulinarnym choć troszeczkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :), tak, mąż mi nawet swoje przepisy z naszych studenckich czasów we Francji przyszykował, na potrawy, jakie gotowali w restauracji ;), może od czasu do czasu coś wrzucę jak nie spartolę :), albo poproszę żeby ugotował, a ja sfocę, będzie pewniejsze :)

      Usuń
    2. Więcej wiary w siebie Jo
      Ja już nie mogę się doczekać tych potraw doprawionych dobrym słowem!!

      Usuń
    3. he, he, ja nawet wiem, jak się żabie udka robi, przepięknie pachnie płonącym koniakiem :), tylko kto te żabki by łapał, jak z tego udka mięska tak niewiele :)

      Usuń
  3. kalafior, szparagi... fiu fiu.. mniam mniam :)) I właśnie sobie uświadomiłam, że truskawki się kończą a ja nie jadłam w tym roku pierogów z nimi. Chyba muszę to nadrobić, bo narobiłaś mi smaku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja w tym roku zaczęłam owocowe robić, bo wcześniej jakoś mi nie po drodze były, ale zatęskniłam :)

      Usuń
  4. NA końcu się po prostu uśmiałam...:):):) Tymi pierogami rozbawiłaś mnie, Kochana! A Musierowiczowska klasyka stoi sobie na półeczce i cieszy - czasem wystarczy sięgnąć po kilka strona aby optymizm znów wrócił:). Wiesz, że "Kwiat kalafiora" niedawno nabyłam znów, bo ktoś go pożyczył kilka lat temu i za żadne skarby nie chce oddac, a ja nie wiem kto to...
    Uściskuję CiĘ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też się ostatnio za nią oglądałam w bibliotece (nie można mieć wszystkiego) i uświadomiłam sobie, że masy tych nowszych części nie znam :)

      Usuń
  5. to z tego samego pokolenia jestesmy ;-) narobilas mi smaka na pierogi z truskawkami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zważywszy, że pierwsza część została wydana w 1977, a ostatnia w 2008 (nie czytałam), mamy spore pole do popisu ;)

      Usuń
  6. Jedzenie jest bardzo fotogeniczne. I to naprawdę wystarczy na kulinarnego bloga. Smaki i tak sobie tu trzeba wyobrazić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wpadłam na to, nie trzeba było prawdy pisać :)

      Usuń
  7. Zrobiłam sobie całkiem niedawno maraton z Jeżycjadą. Idealna sprawa na czas chandry. Znam te książki niemal na pamięć, a jednak z chęcią do nich wracam, zwłaszcza do najstarszych części.
    Kwiat Kalafiora to jedna z moich ulubionych :)

    Szparagi widziałam niedawno w warzywniaku, ale obawiam się, że musiałabym je sama zjeść. Kalafior rodzince wchodzi łatwiej, zwłaszcza z bułką tartą i masełkiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja spędziłam kilka lat w Poznaniu i dość późno wpadłam na to, że Jeżycjada tam się rozgrywa :), ale ja nie z tych, którzy by adresy książkowe sprawdzali :),
      no ja moich nie zachęciłam tym wyczynem, :), zostaniemy przy szparagach w szynce :)

      Usuń
    2. Mój maraton był czytelniczy, nie krajoznawczy. Czytając, wyobrażałam sobie wiele miejsc, teraz już chyba nie chcę tego zmieniać. Pamiętam, jak byłam rozczarowana po obejrzeniu filmu "ESD", zupełnie inaczej wyobrażałam sobie bohaterów :)

      Usuń
  8. Ja tez sie zaczytywalam w ksiazkach Musierowicz:)))))
    ach, wspomnienia...:)

    OdpowiedzUsuń
  9. No to ja też się dopisuję do fan klubu Musierowicz ;) A jeżeli chodzi o szparagi to w tym sezonie nie wiem co się stało, ale mnie i moim znajomym trafiały się same łykowate i gorzkie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli bez wystrzału korków też można nie dogotować na miękko :)

      Usuń
  10. pierogi warte grzechu...
    a co do kalafiora to za fioletowym oszlalam mam nawet gdzies w poscie, a ostatnio żólty podbił me serce ,fajny z niego kwiat:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wierze, ja co rusz chodzę na rynek spotkać tego fioletowego, bez skutku :(

      Usuń
  11. Próbowałam zagrzewać do Jeżycjady szóstoklasistów i przerabiałam z nimi na lekcjach właśnie "Kwiat kalafiora" - oj byli tacy, którzy sięgnęli po więcej. Jednym z zadań było założenie klubu ESD i końcowe podliczenie wyników, a także refleksja nad zadaniem. Ile było tam mądrości dziecięcej i wspaniałej zabawy przy tym:)
    Twoje zdjęcia jakże profesjonalne i nawet ten piękny drewniany stół - dopracowane w każdym calu i jak smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz widzę świetne podejście do młodzieży, ja też miałam w podstawówce świetną polonistkę :)
      dziękuję za opinie o zdjęciach, do profesjonalizmu im duuuużo brakuje, a faktura drewna wychodzi cudna na secesyjnej szafce typu nakastnik :)

      Usuń
  12. Pysznie się prezentują pierogi na tych zdjęciach, tak pysznie, że chciałoby się je zjeść. Kalafior i szparagi też są apetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  13. jestem ciekawa jak wyszly ogorki:)doszly juz:P
    kalafior wyglada tak jakby chcial wyskoczyc z monitora i wskoczyc mi do garnka................................a ksiazki nie znam;(wstyd i hanba:(
    pozdrowionka poranna buzka:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. książki masz szansę jeszcze poznać, autorka pewnie jeszcze jakąś wyda :), ale te pierwsze są świetne, takie ponadczasowe, choć dla młodzieży pisane 20 lat temu :),
      ogórków połowy słoja już nie ma (dwuipółlatek na raz zjadł 8 - resztę zamknęłam, bo by zjadła więcej ;)

      Usuń
    2. ja uwielbiam takie niedokiszone,pamietam jak mam chowala zawsze ogory bym wszystkich nie pozarla i oby zostalo po ogoru reszcie rodziny haaaa

      Usuń
  14. Zdjecia apetyczne, glodna sie zrobilam!! Mniam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tak mam jak zaglądam na blogi kulinarne, op razu ssanie :)

      Usuń
  15. Ale za to jakie pierogi! Aż ślinka cieknie i czyżby podane na "waszych" tradycyjnych talerzach ceramicznych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, na lokalnej ceramice :), czasem trzeba patriotycznie nie w barwach flagi :), choć właściwie pierogi by się w koloryt wpisały :)

      Usuń
  16. Uwielbiam kalafior1 Nie jest mi szkoda go jeść, o nie! :)
    Najlepiej zapieczony w piekarniku z tartą bułką mmmmm :)
    A pierogi z truskawkami były wczoraj. Czekam na jagody!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas jagody już pewnie są, bo to Jana już :)

      Usuń
  17. Może Twój blog do kulinarnych nie należy, ale narobiłaś mi apetytu! Idę coś przekąsić.

    OdpowiedzUsuń
  18. mmmmmmmmmm pycha:))) ale zrobiłaś mi smaka na kalafior w bułeczce tartej...:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. :) Rewelacja! Brawo! Zdarzenie z korkami to jak zwykły przypadek z mego dnia codziennego, wiecznie mam takie niespodzianki od losu ;)
    A i Musierowicz całą pożarłam, choć strasznie się zawiodłam jak zaczęłam czytać książki autobiograficzne bo nagle z wspaniałej miłej kobiety zamieniła się w krytyczną podsłuchiwaczkę.
    A szparaga nigdy nie jadłam. :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też często, ale mi też zegarki stają na ręce, więc... a na szparagi jeszcze chwilkę masz, z holenderskim sosem - super :)

      Usuń
  20. Jak dobrze, że akurat jem drugie śniadanie ;D
    Jeśli jeszcze raz się skusisz na szparagi (a wiem, że jesteś odważna!), to wysmaruj je oliwą, oprósz solą morską i siuuuu je do piekarnika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby piekarnik nie wybuchł :)

      Usuń
    2. Yyyyyyyy.....
      Zrób na tacce, na grillu! Też wychodzą bosko. A na takie prosto zdjęte z rusztu solidne płatki parmezanu i szparagowe niebo w gębusi ;D
      Nie wiem, grill w sumie może nagle się zapalić. Jo, pozostaje Ci jedzenie chińskich zupek na sucho! ;DDD

      Usuń
  21. No nie,w brzuszku piszczy a Ty pokazujesz takie pyszności...
    Jo robisz fantastyczne zdjęcia...Artyzm z najwyższej półki.
    A szparagi, należy korzystać ich okres szybko się kończy.
    Są przepyszne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uczę się, może kiedyś się nauczę :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  22. same pysznosci:kalafior,szparagi i te pierozki z truskawkami...mmmm.slinotoku dostalam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszystko ladne jest ale.....na widok pierozkόw o wszystkim innym zapomnialam!

    OdpowiedzUsuń
  24. kalafior...uwielbiam! :) i nie wiedziałam, że to kwiat :)


    a pierogi..mniam mniam....:)

    OdpowiedzUsuń
  25. kalafior w angielskim nawet w nazwie ma słowo kwiat - cauliflower - a brokuł też jest kwiatem? nie znam się :)
    szparagi lubię bardzo, kupujemy zielone, białych jeszcze nie próbowałam, ciekawa jestem jaki mają smak :)

    OdpowiedzUsuń
  26. No, nareszcie się tu dostałam :-) Wcześniej rozłaziła mi się strona i wyświetlały jakies dziwne komunikaty :-) O tym, ze kalafior to kwiat, wiem z tego samego zródła, hihi. Pyziak mowil tak do Gaby :D Jesienią będzie nowa książka!
    Szparagi NIGDY mi sie nie ugotowały tak, jak powinny, zawsze wylazi łykowate nie-powiem-co ;-)) Ale pewnie jeszcze zrobię, bo mi weszły na ambicję ;-)
    A pierogi z truskawami, smietaną i cukrem miałam wczoraj! Pyszka! Twoje tez wyglądają obłędnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, ja mam straszne zaległości w Jeżycjadzie, muszę pójść do dziecięcej biblioteki ;)

      Usuń
  27. pierogis aux fraises, c'est la première fois que je vois cela ... ce doit être très bon !

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Zwidokiemnaobelisk.pl , Blogger