Tym razem nie piwo z najstarszego browaru w Polsce, a XV Lato Agatowe przywiodło nas do Lwówka Śląskiego. Jak co roku w tym samym terminie. I nie okażę się tu lokalnym patriotą jak powiem, że lubię je tak jak nasze ( a nawet bardziej ). Podziwiam profesjonalną organizacją ( od ustawienia, prowadzenia koncertów, na wyznaczeniu i obsłudze stref parkingowych kończąc ) i zawsze niesamowitą wystawę minerałów.
Tym razem bursztyny. Ale każda poprzednia wywarła na mnie tak duże wrażenie, że jeszcze nie raz wracałam przy okazji pobytu we Lwówku lub przejazdu przez niego, bo jest co podziwiać i na wystawie i w ratuszu, gdzie jest organizowana i to bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów, a po Lwóweckim Agatowym Lecie w bardzo kameralnym nastroju. Wystawa zasługuje na osobny post, więc niektóre eksponaty pokażę później, bo takich bursztynów w życiu nie widziałam...
Tylko chyba raz nie było nas na tej imprezie i bardzo mi tej atmosfery brakowało.
Mnóstwo kramików z minerałami z całego świata, wyroby jubilerskie, które można nabyć za ułamkową część tej sklepowej.
I całe sterty szaroburych agatów, które dopiero po przecięciu można sklasyfikować.
Wyglądają niepozornie jak ziemniaki, a często ukrywają prawdziwy skarb. Jedną z atrakcji jest możliwość zakupienia takiego kota w worku, poddanie go sile szlifowania i zabranie do domu :) (można też spróbować poszukać samodzielnie na polach np. w pobliskim Płóczkach Górnych, które z agatów słyną ;).
Dla tych, którzy wolą widzieć co biorą jest mnóstwo agatów w plastrach, bryłach, kolczykach, wisiorkach, broszkach czy zegarach...
Inne minerały też w formie gotowej lub półfabrykatów, wyroby rękodzielnicze, lniane, motyle, zioła doniczkowe i suszone, miody lane i pitne, jadło wszelkie, a nawet agatus - lwówecka moneta, słowem, co dusza zapragnie :).