![Karnawał Wenecki .... we Francji](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxrUvFykgFuTl5MdmhxGaA2bK5_mWNAVfJXM1E_4lTtiO5dlSBzB4XShm-cjisKYLUrhLADfDCto320UCuIqTHO-p9cvUpEDimnakV_8xEuF86N238fq0mwy54ZxtOUNF9YdktaUjH/s640/kola%C5%BC+annecy+blog.jpg)
Śniegu u nas już niemal brak. Może przyjdzie jeszcze jak w zeszłym roku w maju, a może po prostu powiał w inne rejony kraju, całkiem już o nas zapominając. Wpadł na jeden tydzień, dając ułudną nadzieję dzieciom na sanki i sannę.
I przypomniał mi się studencki jeszcze wyjazd do Annecy.
Jako że położenie wskazywało na Alpy, wyjazd w grudniu, więc na bank widziałam mróz, śnieg i nie wiadomo jakie warunki. Kupiliśmy grube puchowe kurtki i spakowaliśmy masę ciepłych ubrań, a na miejscu śnieg, owszem, ale na szczycie Mont Blanc, którego wierzchołek widać było znad jeziora, a w marcu chodziliśmy już w krótkim rękawku :).
Annecy znane jest też jako alpejska Wenecja, ze względu na urokliwie poprzecinaną kanałami wodnymi starówkę. Niesamowitą o każdej porze roku, podświetloną wieczorem, z klimatycznymi kafejkami, platanami wzdłuż alei, jeziorem i widokiem na góry...czegóż chcieć więcej...
A na koniec pobytu trafiła nam się nie lada gratka - karnawał wenecki bez konieczności wizyty w Italii :).
Nawet przy odbiorze zdjęć, jeszcze analogowych (udało je się tu zeskanować, choć jakość pozostawia co nieco do życzenia :), fotograf gratulował mi karnawału w Wenecji i zdębiał na wieść, że to nie włoska Wenecja a Francja :).
I przypomniał mi się studencki jeszcze wyjazd do Annecy.
Jako że położenie wskazywało na Alpy, wyjazd w grudniu, więc na bank widziałam mróz, śnieg i nie wiadomo jakie warunki. Kupiliśmy grube puchowe kurtki i spakowaliśmy masę ciepłych ubrań, a na miejscu śnieg, owszem, ale na szczycie Mont Blanc, którego wierzchołek widać było znad jeziora, a w marcu chodziliśmy już w krótkim rękawku :).
Annecy znane jest też jako alpejska Wenecja, ze względu na urokliwie poprzecinaną kanałami wodnymi starówkę. Niesamowitą o każdej porze roku, podświetloną wieczorem, z klimatycznymi kafejkami, platanami wzdłuż alei, jeziorem i widokiem na góry...czegóż chcieć więcej...
A na koniec pobytu trafiła nam się nie lada gratka - karnawał wenecki bez konieczności wizyty w Italii :).
Nawet przy odbiorze zdjęć, jeszcze analogowych (udało je się tu zeskanować, choć jakość pozostawia co nieco do życzenia :), fotograf gratulował mi karnawału w Wenecji i zdębiał na wieść, że to nie włoska Wenecja a Francja :).